Najnowsza analiza opublikowana w magazynie "Science" może w tym kontekście rzucić nowe światło na kwestie zmian klimatycznych. Okazuje się bowiem, że w ciągu ostatnich dziesięcioleci globalna pokrywa chmur zauważalnie się zmniejszyła. Dzięki instrumentom NASA, które przez ponad 20 lat rejestrowały zmiany, możemy dziś dowiedzieć się o coraz większej różnicy między ilością energii słonecznej docierającej do Ziemi a energią, która wraca do przestrzeni kosmicznej.
Badania pokazują, że ziemska pokrywa chmur kurczy się w tempie ok. 1,5 proc. na dekadę w dwóch głównych pasmach zachmurzenia Ziemi. Pierwsze z nich to tzw. strefa konwergencji pasatów w okolicach równika, gdzie zderzające się masy powietrza wymuszają silne wznoszenie i kondensację chmur. Drugie stanowią strefy niżowe średnich szerokości geograficznych, w których zachmurzenie tworzą niże przemieszczające się w pasie umiarkowanym.
Wnioski zaskoczyły wielu naukowców, którzy jeszcze do niedawna sądzili, że pokrywa chmur będzie rosła w cieplejszym klimacie, zwiększając odbijanie światła słonecznego i hamując wzrost temperatur. Tymczasem obserwacje satelitarne z minionych 20-30 lat wskazują na odwrotne zjawisko. Jak mówi Bjorn Stevens z Max Planck Institute for Meteorology: "Jeśli ten trend się utrzyma, mamy problem".
Źródło: Zielona Interia,
Oprac. Przemysław Szubartowicz