Prototyp został zbudowany na kółkach, ale w przyszłości mogłyby powstawać całe stacjonarne wodorowe osiedla bez rachunków za prąd
- Dom działa niezależnie, jest autonomiczny. Może stanąć na pustyni, na Antarktydzie oraz w normalnych strukturach terytorialnych, czyli w miastach - podkreśla.
Jak podkreśla Andrzej Jankowski, dyrektor departamentu inwestycji ZE PAK, instalacja została zaprojektowana na dom około 120-metrowy przy polskich warunkach klimatycznych. - Energię elektryczną produkują panele fotowoltaiczne, a jej nadwyżka przerabiana jest na wodór. Gdy słońce nie świeci, wodór przerabiany jest na prąd. I tak bez końca - mówi.
Inżynierowie podkreślają jednak, że tego typu dom będzie wymagał od użytkowników specjalnego podejścia do oszczędzania. Chodzi o to, aby racjonalnie wykorzystywać zmagazynowaną energię. - Rodzina czy osoby, które spędzają czas w tym domku, mogą załączać i wyłączać zasilanie bezpośrednio za pomocą panelu lub telefonu komórkowego. Jest to system specjalnie opracowany na potrzeby instalacji wodorowej - zaznacza Michał Balewski, kierownik projektu z PAK SERWIS.
Jak mówi Magdalena Dudek, w dzisiejszych niespokojnych czasach, kiedy mamy do czynienia ze zmianami klimatycznymi, powodziami, suszami, potrzebne są takie źródła zasilania, które w sposób interwencyjny zapobiegną przerwom w dostawach energii. A dom H2 - bo tak się fachowo nazywa - to prawdziwa ekologiczna elektrownia.
Więcej w materiale Adrianny Borowicz z Polsat News.
Opracowanie: Przemysław Szubartowicz
Źródło: Polsat News, program Czysta Polska






