Jaki ślad węglowy ma e-mail i dlaczego warto kasować stare wiadomości?
Często załatwiamy w ten sposób ważne sprawy i trudno sobie wyobrazić funkcjonowanie współczesnego świata bez tej formy komunikacji. Zdarza się jednak tak, że wiadomości wysyłamy zupełnie niepotrzebnie albo odpowiadamy jednym słowem lub emotikoną. Warto z tego zrezygnować, bowiem każdy wysłany i przechowywany e-mail powoduje... globalne ocieplenie. Dlaczego tak się dzieje?
Większość z nas wysyła każdego dnia e-maile: "Dzięki", "Dostałem" i „Pozdrawiam" / fot. pixabay.com/ Gerd Altmann
Najprościej rzecz ujmując, ślad węglowy to suma emisji gazów cieplarnianych, za którą odpowiada konkretna osoba, produkt bądź wydarzenie. Stanowi on również element śladu ekologicznego, czyli analizy zapotrzebowania człowieka na zasoby naturalne. Gdzie w tym wszystkim e-maile? Otóż ślad węglowy każdej wiadomości wynika z nakładów energetycznych, które są niezbędne do jego napisania, wysłania, a na końcu - wyświetlenia i przechowywania.
Większość ludzi jest kompletnie nieświadoma śladu węglowego, z którym wiąże się każdy e-mail. Jest on stosunkowo niewielki: szacuje się, że wynosi około 4 g na jedną wysłaną wiadomość (od 0,3 g za spam do 50 g za wiadomość ze zdjęciem), jednak jeśli pomnożymy go przez liczbę wysyłanych każdego dnia wiadomości na całym świecie, wówczas staje się zauważalny. Szacuje się, że w ubiegłym roku wysyłaliśmy średnio 306 mld dziennie.
Wśród najpopularniejszych słów, jakie większość z nas wysyła każdego dnia e-mailem, dominują: "Dzięki", "Dostałem" i "Pozdrawiam". Choć oczywiście są to słowa świadczące o naszej uprzejmości i dobrym wychowaniu, jeśli z nich zrezygnujemy, raczej nie stracimy szacunku współpracowników, gdyż mało kto na takie wiadomości zwraca uwagę. Zwykle wpadają do skrzynki i... tam już zostają, często nieprzeczytane. Zawsze też można się wcześniej umówić z osobami, z którymi korespondujemy na niewysyłanie takich krótkich e-maili.
Ile zyska na tym środowisko?
Kiedy my każdego dnia wysyłamy dziesiątki maili, naukowcy biją na alarm. Jeśli do 2050 r. nie zmniejszymy w znacznym stopniu emisji gazów cieplarnianych, tereny okołorównikowe staną się śmiertelnie niebezpieczne dla ludzi. Wszystko za sprawą globalnego ocieplenia. Co więc możemy zrobić?
Na pewno możemy ograniczyć wysyłanie wiadomości, których wysyłać nie musimy. W tym tych krótkich, które składają się tylko z jednego słowa, najczęściej z podziękowaniem lub uśmieszkiem. A wbrew pozorom takich e-maili są miliony. Z pewnością możemy także usunąć zalegające w skrzynce pocztowej wiadomości. I nawet jeśli nie przyczyni się to w zauważalnym stopniu do poprawy sytuacji - warto to zrobić. Choćby dla własnego komfortu psychicznego, ale nie tylko. Ograniczanie marnotrawstwa to bowiem zawsze dobry pomysł.
Artykuł pochodzi z serwisu Zielona.Interia.pl